niedziela, 15 marca 2015

Drugi upadek (I Fell Apart)



4 Grudnia 2015 r.

Harry


Miałem ochotę paść ma kolana i dziękować Bogu, gdy w końcu moim oczom ukazał się budynek szkoły a kawałek dalej akademika. Nogi zaczynały mnie boleć, od tego łażenia. A palce od rąk zamarzły, gdyż w Londynie panuje typowo Grudniowa pogoda, tylko śniegu jeszcze brakuje. Gdy otworzyłem przeszklone drzwi, doszło mnie przyjemne ciepło i zapach kawy. Na przeciwko wejścia znajduje się lada, a później pomieszczenie rozchodzi się w dwa korytarze, wnętrze utrzymane jest w odcieniach szarości, z pomarańczowymi dodatkami. Za wyżej wspomnianą ladą siedzi kobieta w średnim wieku, pełniąca zapewne role dozorcy budynku. Podszedłem bliżej, głośno od kaszlując, by zwrócić na siebie jej uwagę.
Susane, jak głosi plakietka, przypięta do jej bluzki, Uniosła na mnie zmęczony wzrok.
-Obcym wstęp wzbroniony. -Powiedziała dobitnym głosem.
Zmarszczyłem nos.
-Przenoszę się tutaj do szkoły, jestem pewien że zapisano mnie także do internatu. -Odpowiedziałem starając się zachować spokój.
Kobieta zaczęła coś przeglądać w swoich papierach.
-A tak, rzeczywiście. Harry Styles? -Spytała dla pewności.
Skinąłem szybko głową. Susan z głośnym westchnieniem podniosła się z krzesła, i podeszła do gabloty z kluczami. Wyciągnęła jeden i podała go mnie.
-Pokoje chłopców są na lewo. -Wskazała dłonią na jeden z korytarzy. -Twój ma numer 23. Poproś współlokatora by wyjaśnił ci panujące tu zasady.
Jej ostatnie zdanie wprawiło mnie w osłupienie.
-Jest pani pewna?
Posłała mi pytające spojrzenie.
-Tego że mieszkam z kimś, a nie sam. -Wyjaśniłem.
Kobieta uśmiechnęła się do mnie, ale to nie był przyjazny uśmiech.
-Niech pan spojrzy panie Styles.
Podała mi jakąś listę. Domyśliłem się o co chodzi, i odszukałem numer 23 na liście.
23. Zayn Malik, Harry Styles.
Moje nazwisko zostało dopisane długopisem.
-Dziękuje pani. -Powiedziałem, oddając listę i udałem się w wskazanym kierunku.
Jestem pewien, że Matt mówił iż nie mam współlokatora. To on wszystko załatwiał, ale to akurat było pomysłem Gemmy. Uznała że muszę mieć miejsce gdzie będę czuł się swobodne, ale jak widać nie wypaliło.
Na parterze numeracja pokoi skończyła się na 14, dlatego musiałem wdrapać się po schodach na kolejne piętro. Nr. 23 znajdował się na środku korytarza. Wyciągnąłem z kieszeni klucz by otworzyć drzwi, ale w ostatniej chwili opuściłem rękę. Przecież ten chłopak, mój współlokator, zapewne nie wie że mam z nim mieszkać, jeszcze go wystraszę albo coś. Znów uniosłem rękę ale tym razem zapukałem cicho. Usłyszałem kroki, a po chwili drzwi otworzył, jakiś chłopak. Ma ciemną karnacje, brązowe prawie czarne oczy, oraz Kruczoczarne Włosy, zaczesane do tyłu. Jest parę centymetrów niższy ode mnie. Na pierwszy rzut oka wygląda na dość miłego, ale pozory często mylą.
-Mogę w czymś pomóc? -Spytał uprzejmie, przybierając lekki, ale ostrożny uśmiech.
Jak to mam w nawyku gdy się stresuje, przeczesałem ręką moje loki, które po chwili opadły w dokładnie to samo miejsce.
-Ta miła pani na dole, powiedziała że od teraz tu mieszkam. -Powiedziałem spokojnie.
Chłopak spojrzał na moje bagaż a później na mnie. Wydaje się lekko zdezorientowany, ale nie dziwie mu się.
-Mam współlokatora? -zapytał bardziej siebie niż mnie, ale i tak mu odpowiedziałem.
-Przed chwilą zadałem podobne pytanie tej babce z recepcji.
Posłałem mu szczery uśmiech. Chłopak wyraźnie się rozluźnił.
-W takim razie, zapraszam. -Otworzył szerzej drzwi, wpuszczając mnie do środka.
Pokój wydaje się dość duży jak na dwie osoby. Dwa jedno osobowe łóżka, ustawione w przeciwległych kontach pomieszczenia, niedaleko każdego znajduje się biurko i szafa. Na środku pomieszczenia stoi się sofa i dwie duże pufy. Telewizor, który jest zapewne zakupem chłopaka, stoi na półce przy ścianie. Od razu widać też która część pokoju jest zamieszkała. Na ścianie przy łóżku Zayna, wisi mnóstwo plakatów, oraz zdjęć.
-Sorki za bałagan, ale nie spodziewałem się gości a tym bardziej współlokatora.
Zaśmiał się pod nosem. Nadal podobnie jak ja jest trochę spięty, ale myślę że się dogadamy.
-Uwierz mi, ale masz tu porządek. Siostra pewnie przez tydzień nie będzie mogła dość do ładu w moim pokoju.
Chłopak rzucił się na jedną z puff.
W tym jakże nie spodziewanym monecie, moja zdolność powróciła. Jakim cudem zdołałem o tym zapomnieć? W sumie chyba Gem miała racje, by dać mi osobny pokój, teraz będę musiał cały dzień łazić w okularach. Siłą woli powstrzymałem się od spojrzenia na multa, koncentrując się na widoku za oknem.
-W takim razie daje nam tydzień, na zrobienie tutaj meliny. Dwa dni temu zostałem zmuszony tu ogarnąć. Kobiety jak chcą potrafią być naprawdę upierdliwe.
Stwierdził naburmuszony Zayn.
Zaśmiałem się głośno.
Nigdy nie byłem odludkiem, chciałem mieć przyjaciół i znajomych, ale plotki w wiosce zrobiły swoje. Mam nadzieje że Zayn zdąży mnie szczerze polubić nim się dowie. A to że będzie widział wiem na pewno.
-A tak swoją drogą to jestem Harry. -Przedstawiłem się.
-Zayn. -Powiedział swoje imię które już znałem. -Czuj się tu swobodnie, ja obiecałem przyjaciołom że do nich wpadnę. Porazisz sobie? Ogarnęło mnie dziwne wrażenie że gdybym poprosił by został, zrobił by to bez zawahania.
-Jasne idź, i tak muszę jeszcze zadzwonić do siostry.
Chłopak pożegnał się i wyszedł z pokoju.
Teraz pytanie, najpierw się rozpakować, czy zadzwonić do Gemmy? W końcu uznałem że rozmowa z niezrównoważoną siostrą może poczekać 5 minut. I w ten sposób wziąłem się za rozpakowywanie, swojego nie wielkiego dobytku, który składa się głównie z ubrań i podręczników szkolnych, resztę Gemma przyśle kurierem.
Gdy już wszystkie moje rzeczy znalazły się w szafie, wyciągnąłem laptopa. Szybko go włączyłem, a gdy już się załadował wcisnąłem ikonkę skaypa. Przy nazwie Gemmy, widnieje zielony znaczek, także długo nie musiałem czekać na charakterystyczny dźwięk połączenia.
-Hej. -Powiedziałem gdy obraz stał się w miarę wyraźny.
Dziewczyna ma wyraźnie zdenerwowaną minę. Chyba lepszym wyjściem było zadzwonienie tuż po przyjeździe do Londynu, ale teraz jest już na to za późno.
-Czy zdajesz sobie sprawę z tego co ja tu przeżywałam? -spytała groźnym głosem. -Miałeś się odezwać zaraz po zameldowaniu w pokoju. Dwie i pół godziny, siedzę przed tym cholernym komputerem i zastanawiam się czy jesteś cały, czy czasami ktoś cię nie porwał, lub nie wpadłeś pod samochód albo...
Przerwałem szybko, i starałem się uspokoić.
-W porządku, Gem. Jestem cały, widzisz? -uniosłem ręce do góry w geście obrony. -Po prostu miałem drobne problemy z znalezieniem drogi.
-Zgubiłeś się. -stwierdziła.
Zawiesiłem głowę, z jej ust brzmi to dużo gorzej.
-Mówiłam że możemy cię zawieść, ale ty jak zawsze musiałeś się uprzeć, i bez celu krążyć po Londyne przez dwie godziny...
-Przez godzinę. -poprawiłem ją. -Kolejna zleciała na dotarcie na miejsce, po tym jak jakaś miła pani uświadomiła mnie że szkoła znajduje się w przeciwnym kierunku. Porozmawiałem chwile z współlokatorem, rozpakowałem się i zadzwoniłem do ciebie.
Ciemnowłosa dziewczyna przez chwile trawiła moje słowa.
-Harry, ty nie masz współlokatora. -Powiedziała lekkim tonem, tak jakby uznała że próbuję ja wkręcić.
Odwróciłem laptop w stronę zamieszkałej przez Zayna części pokoju.
-Mieszkam z innym chłopakiem Gemm.
Na czole dziewczyny pojawiła się zmarszczka.
-Przecież wszystko było ustalone, Matt sam wszystko załatwiał. Czekaj zaraz zadzwonię i wszystko się...
Pokręciłem głowa.
-Jest dobrze, Zayn wydaje się być w porządku.
Gemma wyraźnie się zmartwiła.
-Jesteś tego pewien Harry? Zdołasz "to" przed nim ukryć?
Uśmiechnąłem się na sposób w jaki wymówiła słowo "to". To jej metoda na określenie tego co widzę.
-Raczej nie. -Wzruszyłem ramionami.
-Powiedziałeś mu!? Wiesz jaki jest warunek Harry. Trzymasz język za zębami i nie mówisz ludziom o ich śmierci!
Zanim wyjechałem, wspólnie ustaliliśmy że tak będzie dla mnie najlepiej. Mam być normalnym uczniem, niczym się nie wyróżniającym od innych. To ma mnie "chronić" przed powtórką z Homles Chaple.
-Po pierwsze, nie jemu. A po drugie to była nadzwyczajna sytuacja...
Gem pokręciła głowa z niedowierzaniem.
-Dla ciebie, każda taka sytuacja jest nadzwyczajna. Śmierć to normalny bieg życia, Harry. Nie możesz pomóc każdemu.
Zawiesiłem głowę w dół by nie patrzeć jej w oczy. Na moje szczęście zdolność nie działa gdy rozmawiam z kimś przez kamerkę. To dziwne uczucie. Nie widzenie jej "śmierci". Takie odległe, zarazem przynoszące mi radość, i niepokój, bo nie mogę jej już chronić.
-Obiecasz że to był ostatni raz? Że spróbujesz się powstrzymać?
Ona nie rozumie, jaki to jest ciężar. Wiedza że ktoś umrze. Dodatkowo zawsze obecne wyrzuty sumienia że tego nie powstrzymałem, chociaż mogłem. Mogłem zrobić coś więcej. Tym bardziej jeśli widzisz ze osoba naznaczona cieszy się życiem, kocha je i na pewno ostatnie o czym marzy jest zakończenie go. Nie potrafię zliczyć osób, które ominąłem bez słowa, którym pozwoliłem pójść przed siebie i zginąć. Mimo iż moja siostra ma racje, nie pomogę wszystkim. Ale pomogłem Louisowi, a także paru innym osobą. Nie żałuje tego.
-Proszę, Harry. -Powiedziała błagalnym tonem, wiem że się o mnie martwi, ale nic na to nie poradzę, widocznie taki jest mój los.
Uśmiechnąłem się szeroko, i spojrzałem jej prosto w oczy.
-Postaram się. -Kłamstwo gładko wyszło z moich ust. Mimo wszystko nie chce wracać do Homles Chaple. Miejsca gdzie byłem pośmiewiskiem dla moich rówieśników. Psychiczny Harry. Młodzież gimnazjum i liceum, nigdy nie była i nie będzie tolerancyjna. Przynajmniej nie dla osób odstających od reszty. Mimo iż nigdy nie zostałem uderzony, ich słowa skierowane w moją stronę bolały bardzo mocno. Gdy plotki o tym ze 'zwariowałem" rozniosły się po wiosce, odwrócili się ode mnie wszyscy przyjaciele. Miałem 11 lat, jak na swój wiek można powiedzieć że byłem lubiany, a w ciągu kilku dni wszystko, prysło. Przestali zemną rozmawiać. Wytykali palcami. I szeptali za plecami. Prze jakiś czas zachowywali się tak jakbym nigdy nie istniał, jakbyśmy nigdy się nie przyjaźnili. W tej chwili wiele bym dał by wszystko wróciło do tamtego stanu rzeczy.
-Dziękuje. -Powiedziała dziewczyna z wyraźną ulgą. -Miło jest znów zobaczyć twoje oczy Hareh. -Dodała nagle.
Okulary z ciemnymi szkłami są nieodłączną częścią mojej garderoby. Oczy nagle zmieniające kolor z stonowanej zieleni na intensywny błękit, nie są nawet w najmniejszym stopniu normalne. Gemma również bardzo rzadko widywała ich naturalny kolor, można powiedzieć że razem z Mattem przyzwyczaili się do błękitu.
Kolejną ciekawostką na temat tej dziwnej "mocy" jest to, że (na szczęście) nie uaktywnia się podczas wideo rozmów. Odkryliśmy to stosunkowo niedawno, podczas podróży po ślubnej Gemmy i Matta, kontaktowaliśmy się w ten sposób.
Drzwi pokoju się otworzył, i do pokoju nie pewnie wszedł mój nowy współlokator. Posłał mi pytające spojrzenie, a ja zamiast mu odpowiedzieć zwróciłem się do Gemmy.
-Musze kończyć siostra. Trzymaj się!
Wygięła twarz w grymasie.
-No dobrze, pa. Tylko pamiętaj gęba na kłódkę jasne? Aha, poproszę Matta by wyjaśnił te sprawę z pokojem. -Przewróciłem oczami i rozłączyłem się nim zdarzyła jeszcze coś powiedzieć.
Odszukałem wzrokiem moje okulary i szybko wsunąłem je na nos.
-Przeszkodziłem wam? -spytał chłopak zmartwionym głosem.
Posłałam mu szczery uśmiech.
-Nie, i tak mieliśmy już kończyć. -Powiedziałam trochę naciągając prawdę. Myślę że jeszcze jednym powodem dla, którego Gemm chciała bym mieszkał sam, jest to że moglibyśmy swobodnie rozmawiać. -A poza tym to twój pokój, więc nie mam prawa zabraniać ci tu przebywać, prawda? -Zaśmiałem się, wstałem z łózka i podszedłem do okna, by je otworzyć, bo zrobiło mi się trochę duszno.
Chłopak wyraźnie się rozluźnił.
-Teraz już nie, współlokatorze. -Rzucił Zayn śmiesznie akcentując ostatnie słowo. -Wiem że nie powinienem pytać, ale o co chodziło twojej siostrze z tym pokojem? Chcesz mnie zostawić? -Zrobił obrażoną minę. -Zdążyłem się przyzwyczaić do myśli że nie będę już mieszkał sam.
Albo kłamie, albo naprawdę szybko przystosowuje się do nowej sytuacji.
wzruszyłem ramionami.
-Ja nie mam żadnego problemu do posiadania współlokatora, ale Gemm jest trochę przewrażliwiona na punkcie prywatności i bezpieczeństwa, a szczególnie jeśli chodzi o mnie.
Domyślam się jak ciężko było jej wypuścić mnie w świat, śmierć rodziców zbliżyła nas do siebie. Dziewczyna, nieświadomie stała się dla mnie jak matka, i chociaż nigdy mi jej nie zastąpi zawsze będzie moją ukochana starszą siostrzyczką.
-Mieszkałeś z siostrą? -Odpowiedziałem twierdząco na zadane przez Zayna pytanie. -A wasi rodzice, z wami nie mieszkali? -Spodziewałem się tego pytania z jego strony, ale nie że padnie tak szybko.
Już miałem odpowiedzieć, gdy ogarnęła mnie fala nudności i zawrotów głowy. Nieraz objawia się silniej nie raz słabiej, ale zawsze ma ten sam efekt. Przekleństwo, znów powróciło. Zachwiałem się na nogach, i prawie bym upadł, ale jakimś cudem Zayn znalazł się przymnie i zdążył złapać. Oparł mnie na swoim ramieniu i pomógł mi dojść do mojego łóżka, tak bym mógł usiąść.
-Nic ci nie jest? -Spytał zaniepokojonym głosem.
zaśmiałem się słabo, powoli wracając do siebie.
-Nie, przepraszam, nie przejmuj się tym to nic takiego. -Zbyłem go machnięciem ręki. -Co do twojego pytania, moi rodzice zginęli 6 lat temu w katastrofie lotniczej.
Kontem oka zauważyłem grymas na jego ustach.
-Przepraszam że zapytałem...
Pokręciłem głową.
-Nie jest źle, tęsknie za nimi, ale zdążyłem się przyzwyczaić do myśli że już nigdy ich nie zobaczę.
Uśmiechnął się do mnie smutno, tak jakby próbował mnie zrozumieć.
-A no właśnie, -Zaczął Zayn. -Moi przyjaciele uznali że chcą cię poznać, chcemy obejrzeć jakiś film, przyłączysz się?
Już miałem powiedzieć, że jestem zmęczony i może kiedy indziej, ale uświadomiłem sobie że po raz pierwszy od wielu lat, ktoś zaproponował mi coś takiego, więc czemu by nie spróbować?
-Jasne, czemu nie.
Chłopak posłał mi chyba najszczerszy uśmiech na jaki go było stać, chwycił za rękę i pociągnął w stronę drzwi.
Prowadził mnie wzdłuż korytarza, aż do schodów. Gdy już znaleźliśmy się na następnym, a zarazem najwyżej piętrze budynku, chłopak podszedł do drzwi z numerem i nie pukając wszedł do środka.
Niepewnie podążyłem za nim. Pokój przyjaciół Zayna nie wiele różni się od naszego. Jedynie tym że jest trochę większy, i stoją tu trzy łóżka.
-Już jesteśmy, wybraliście coś? -Krzyknął w stronę dwóch osób siedzących na kanapie.
Jeden z chłopców odwrócił się w naszą stronę i uśmiechnął się ukazując rząd białych zębów.
-Odkryliśmy że w telewizji puszczą "Lśnienie" więc nie szukaliśmy. -Powiedział blondyn w stronę Zayna, po czym zwrócił swoje spojrzenie na mnie, wstał z kanapy i podszedł do mnie. -Jestem Niall, miło mi cię poznać. -Wyciągnął w moją stronę dłoń.
Uścisnąłem ją niepewnie.
-Jestem...
Przerwał mi.
-Wiem, Harry, nasłuchałem się o tobie od Zayna i Louisa.
Zamarłem. To imię, to przecież nie może być ten chłopak. Spojrzałem na drugiego z chłopaków, który wciąż spoczywał na kanapie. Z tym że tym razem odwrócony w naszą stronę, obserwuje całą tą sytuacje.
-Miło cię znów widzieć Louis. -Uśmiechnąłem się w jego stronę, starając się ukryć zdenerwowanie.
Prychnął pod nosem i założył rękę na rękę.
-Masz mi coś do powiedzenia? -Spytał, śmiesznie podnosząc jedną brew do góry.
Zapewne chodzi mu o to że mam go przeprosić za dzisiejszą sytuacje, ale ja nie mam w zwyczaju przepraszania za uratowanie życia.
-Cieszę się że jednak żyjesz. -Powiedziałem i posłałem mu serdeczny uśmiech.
Przewrócił oczami i odwrócił się w stronę telewizora. Jak dla mnie może mieć focha, dopóki jego wyrok wskazuje 2067r i śmierć w wyniku zawału, na którą nie mam wpływu. Podobnie jak na śmierci w podobnym wieku Nialla i Zayna. Co nie oznacza ze nie mogą się one zmienić. Każdy wybór dokonany w życiu może doprowadzić do zmiany daty śmierci. jawnym przykładem moich słów jest Louis, który powinien zginąć jakąś godzinę temu, ale żyje nadal.
-Rozgość się! -Rzucił w moją stronę blondwłosy chłopak.
Usiadłem na kanapie obok Zayna, a zarazem jak najdalej od Louisa, coś mi mówi ze przez jakiś czas nie wybaczy mi tej akcji w metrze. I mam dziwne wrażenie że zdążył już o tym wszystkim opowiedzieć pozostałym dwóm chłopakom, ale wtedy nie zachowywali by się tak przyjaźnie w stosunku do mnie, prawda? Chyba że wzięli to wszystko za żart. Cóż to może nawet lepiej.
Moje rozmyślenia przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Do środka wszedł wysoki chłopak, o piwnych oczach i włosach zaczesanych do tyłu w kolorze ciemnego blondu. Na ramieniu ma torbę, co pewnie oznacza że wrócił z jakiś zajęć pozalekcyjnych.
-Już jestem! -Krzyknął w naszą stronę, po czym uważnie mi się przyjrzał. -A ty jesteś...?
Spytał jakby starając się skojarzyć moja twarz.
-To mój nowy współlokator. -Odpowiedział za mnie Zayn.
Uśmiechnąłem się w stronne nowo przybyłego chłopaka.
-Harry, miło mi.
-Liam. -Powiedział nie pewnie chwytając wyciągniętą przeze mnie rękę. Chyba jako jedyny z towarzystwa jest nieufny w stosunku do obcych, lub po prostu nie lubi poznawać nowych osób.
-Masz świetne, wyczucie czasu Li. -Stwierdził Louis. -Zaraz zaczyna się film.
-Jaki film? -spytał zdziwiony chłopak.
Cała trójka czyli Zayn, Niall i Louis wyszczerzyli zęby w uśmiechu.
Widząc ze nie zamierzają mu odpowiedzieć ja to zrobiłem.
-Znaleźli na jednym z kanałów "Lśnienie ". -Nieszczególnie przepadam za horrorami, i sądząc po minie Liam on również. Nie uniknione w końcu nastało. Moje oczy mimo wolnie odczytały wyrok Liama.
"16.05. 2015r. Śmierć w wyniku raka krwi."
Zamarłem. To przecież nie możliwe. Liam nie wygląda na chorego, a poza tym w tym skoro zgon ma nastąpić tak szybko, nie powinien opuszczać szpitala. Jedyna opcje jest taka, że nie wie, o tym że jest chory. Chłopak ma jeszcze szanse. Jest choć mały procent szansy że gdy zgłosi się do lekarza, znajdą dla niego dawce szpiku.
-Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha. -Stwierdził Niall rozbawionym głosem.
Louis wzruszył ramionami.
-Po tej dzisiejszej akcji, nie zaskoczyła by mnie ta wiadomość. -stwierdził
-Coś się stało. -Zapytał Liam siadając miedzy mną a Zaynem.
Louis wyraźnie się spoił, i pokręcił głową.
-Nie ważne... O patrzcie zaczyna się -rzucił starając się odciągnąć od siebie uwaga. \jednak to nie podziałało, gdyż Liam wstał i wyłączył odbiornik.
-Wiecie że nie lubię, gdy mnie okłamujecie. -Powiedział patrząc na trójkę przyjaciół.
Dlaczego Louis po prostu tego nie powie. Jestem na 100 % pewny że Zayn i Niall wiedzą, więc dlaczego nie...
-Odpuść Li... -Padło ze strony Zayna, który również nie wygląda na zadowolonego z tej sytuacji.
-Nie. Przecież to nie mogło być nic strasznego.
Louis westchnął głośno, zanim zaczął mówić, posłał mi przepraszające spojrzenie. Najpierw powiedział o tym jak jechał pociągiem i planował zrobić zakupy, a później o tym jak mnie spotkał.
-Harry nie pozwolił mi wysiąść z metra, i powiedział... -Louis zawahał się ale pod wpływem spojrzenia przyjaciela powiedział ostatnie słowa. -... że umrę.
W pomieszczeni nastała nie wygodna cisza, Liam trawił przez chwile słowa kolegi, po czym skierował na mnie zimne spojrzenie, i powiedział jedno słowo.
-Wyjdź.
Spodziewałem się raczej że zareaguje w podobny sposób do Louisa, wybuchnie śmiechem i zarzuci mi kłamstwo. Czyżbym się pomylił w kwest tego że Liam nie wie o tym że ma białaczkę?
-Nie nawadze gdy ktoś żartuje w ten sposób. Gardzę takim ludźmi. Pewnie nawet nie zdajesz sobie sprawy jak to jest gdy umierają wszystkie bliskie ci osoby nie mówiąc już o...
Przerwałem mu, nim zdążył to zrobić Zayn, który wcześniej słyszał o tym co stało się z moimi rodzicami.
-16 maja 2016. -Powiedziałem patrząc Liamowi głęboko w oczy. I tak jak prosił opuściłem pomieszczenie.
Wytrzymał bym ponowne zarzucenie mi kłamstwa. Ale nie to, że nie wiem co to znaczy "śmierć". Gdy miałem 9 lat prawie umarłem spadając z schodów. Cudem nie złamałem wtedy karku. Gdy dwa dni później obudziłem się w szpitalu widziałem "to". Trzy lata później straciłem rodziców. Wygrali wycieczkę. Ich wyrok zmienił się pawie że natychmiast gdy zostali o tym poinformowani przez telefon. 2 dni później, kompletnie mnie ignorując byli już w samolocie na Kretę, który nigdy tam nie dotarł. Znam datę i sposób śmierci każdego kogo spotkam, wiec nikt, powtarzam nikt nie ma prawa zarzucić mi niewiedzy na temat śmierci, oraz oskarżać o kłamstwo.
Rzuciłem się na swoje łózko, i wybrałem ulubioną listę piosenek na telefonie. Lubię słuchać muzyki, bo to mnie uspokaja. A spokój i opanowanie jest czym czego teraz mi bardzo potrzeba.

3 komentarze:

  1. Aww! boski rozdział nie mogę się doczekać następnych!! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest jedno z moich ulubionych opowiadań <3 bardzo mnie zaciekawilo i już nie mogę doczekać się następnych rozdziałów! Życzę weny ;) /sally

    OdpowiedzUsuń