czwartek, 23 lipca 2015

Trzeci upadek (I fell Apart)

-Harry... Harrrrry....
Warknąłem cicho i przewróciłem się na drugi bok. Jest mi tak wygodnie że najchętniej bym dziś nie wstawał. Zayn natomiast miał inne plany co do mnie i mojego błogiego snu.
Zamilkł, więc uznałem że odpuścił, jednak moje zadowolenie nie trwało długo. Poczułem jak ktoś swoim ciężarem przygniata mnie do materac.
-Dalej młody! -powiedział wbijając mi łokieć w żebra. -Jest prawie ósma, jak zaraz nie wstaniesz to będzie kiepsko.
Moje łóżko nie jest zbyt duże więc nie dziwne że po dłuższe chwili, szarpania się, łaskotania i dźgania w dziwne miejsca obydwoje wylądowaliśmy z głośnym hukiem na podłodze.
-Auuu... -Powiedziałem, gładząc tył głowy i rzucając szczerzącemu się Zaynowi mordercze spojrzenie.
Nie odzywając się do niego, podniosłem się z ziemi, chwyciłem jakieś ubrania z szafy i udałem się do łazienki. Ledwo zdążyłem zamknąć za sobą drzwi.
"Atak" sprawił przyszedł tak nagle, że gdybym nie miał się o co oprzeć prawdopodobnie bym upadł, przeczekałem zawroty głowy po czym ubrałem się w miarę szybkim tępię, umyłem zęby i spróbowałem ułożyć włosy, a to w moim przypadku jest raczej nie możliwe. Nim wyszedłem z pomieszczenia wsunąłem na nos moje przyciemniane okulary.
-Szybko ci poszło. -Stwierdził Zayn, gdy zamknąłem za sobą drzwi.
-Nie wyszyłeś jeszcze? Spóźnisz się... -Spytałem patrząc na wyświetlacz  telefonu. Jest 7.55
Zayn zbył mnie machnięciem ręki.
-Jako twój współlokator, muszę zadbać byś trafił na zajęcia cały i zdrowy. -Powiedział rodzicielskim tonem.
Zaśmiałem się po czym chwyciłem swoją torbę wypchaną wszystkimi książkami.
-Musze iść najpierw do sekretariatu, po plan lekcji. -Powiedziałam do czarno włosego, który zamykał właśnie na klucz drzwi do pokoju.
-W takim razie lepiej się pospieszmy. -Powiedział i pociągną mnie w stronę wyjścia  z internatu. Budynek szkoły znajduje się po drugiej stronie ulicy, więc droga zajęła nam nie więcej niż trzy minuty.
-Sekretariat jest na drugim piętrze...
-Zayn! -Doszedł do nas krzyk -Zobaczyłem podchodzących do nas Louisa, Liama i Nialla w przeciwieństwie do blondwłosego chłopaka pozostała dwójka miała nieciekawe miny i mam wrażenie że spowodowane są moim widokiem.
Posłałem mulatowi szeroki uśmiech.
-Dzięki za pomoc, dalej chyba trafię. -I odszedłem w stronę schodów, jakoś nie mam ochoty narzucać im swojego towarzystwa.
Znalezienie drzwi z napisem "sekretariat" nie zajęło mi dużo czasu. Zapukałem cicho i wszedłem do środka. Pomieszczenie nie było duże, starczyło miejsca na dwa duże biurka i regał z dokumentami. Podszedłem do kobiety siedzącej za jednym z biurek. W przeciwieństwie do babki z internatu, ta posłała mi szeroki uśmiech.
-W czym mogę ci pomóc? -Spytała melodyjnym głosem.
-Jestem nowy i...
-Harry, prawda? -Spytała nim zdążyłem dokończyć, wygrzebała z biurka jakieś papiery i mi je wręczyła. -Jesteś w kasie pierwszej B, mają aktualnie wychowawczą w sali 58. Masz tu także zaświadczenie o chorobie oczu, które przekazała nam twoja siostra, jeśli jakiś nauczyciel będzie miał wątpliwości, co do niepeszenia przez ciebie tych okularów wystarczy że to pokarzesz. A teraz już zmykaj na lekcje.
Podziękowałem grzecznie i szybko opuściłem pomieszczenie.
-Szybko poszło. -mruknąłem pod nosem, spojrzałem na swój plan, zgodnie z tym co przed chwilą usłyszałem moja klasa ma teraz Wychowawczą z niejakim O. Harrisonem.
Westchnąłem ciężko i ruszyłem wzdłuż korytarza . Dziś mam chyba szczęśćcie, bo moja orientacja w terenie jakoś jeszcze działa. Odpowiednią klasę znalazłem na końcu korytarza tego samego piętra.
Nim zapukałem wziąłem głęboki wdech i poprawiłem okulary.
-Raz się żyje. -szepnąłem cicho i zapukałem.
Gdy otworzyłem drzwi wszystkie spojrzenia zwróciły się w moją stronę. Już zapomniałem jak bardzo tego nie lubię...
-Dzień dobry -Powiedziałem w stronę nauczyciela siedzącego za biurkiem. -Jestem  nowym uczniem..
Na twarzy około 50 letniego mężczyzny pojawił się uśmiech. Wyglądał na dość przyjazną osobę. Jest drobnej postury. Resztki siwych włosów zaczesane ma do tyłu a na nosie okulary.
-Rzeczywiście, kompletnie o tym zapomniałem, klaso to jest wasz nowy kolega. Postarajcie się być dla niego mili. -Zwrócił się do klasy, po czym znów spojrzał na mnie. -Przedstaw się i zajmij jakieś miejsce.
-Jestem Harry Styles, miło mi was poznać. -Powiedziałem co spotkało się z głośną odpowiedzą "Cześć Harry".
Rozejrzałem się nie dostrzegłem żadnego z przyjaciół Zayna (co przyjąłem z lekką ulgą). Zająłem wolne miejsce obok chłopaka z burzą rudych włosów i kolczykiem w wardze.
-Nick. -Rzucił przyjaznym tonem i podał mi rękę.
-Harry. -Powtórzyłem swoje imię z grzeczności i również uścisnąłem jego dłoń.
Nick posłał mi szeroki uśmiech.
-No nieźle Harry, ledwo wszedłeś a już wszystkie laski patrzą na ciebie jak na zdobycz.
Posłałem mu nie rozumiejące spojrzenie, na które przewrócił oczami.
-Rozejrzyj się. -Poradził.
I rzeczywiście przyłapałem kilka dziewczyn na wpatrywaniu się we mnie.
Wzrok Nicka mówił "a nie mówiłem". Na co tylko wzruszyłem ramionami.
-Swoim wejściem zaskoczyłeś nawet naszą uroczą Perrie.
Rudzielec wskazał blondynkę z różowymi pasemkami siedzącą dwie ławki za nami.
-Podkochuje się w niej co drugi chłopak. -powiedział mi do ucha. -Jednak ona łamie serce każdemu śmiałkowi.
Przyjrzałem się dokładniej dziewczynie, o której mówił Nick. Włosy w kolorze naturalnego blondu, przeplatane różowymi pasemkami. Nie widzie jej twarzy, bo pochylona jest nad jakąś książką lub zeszytem.
Niepokoi mnie tylko jedno.
-Jak ma na nazwisko. -Spytałem mojego kolegę z ławki.
Chłopak zaśmiał się cicho gdy usłyszał moje pytanie.
-Komuś się spodobała. -Zaśpiewał cicho i szturchnął mnie w bok. -Perrie Edwards.
-Cholera. -Szepnąłem sam do siebie.
I w tym momencie mój dar znów się objawił, co oczywiście było do przewidzenia. Spuściłem swój wzrok na ławkę. Nie mogę po raz kolejny złamać "zasady". Było by to równoznaczne z powtórką z Holmes Chapel.
Perrie Edwards coś o tym wie. Była moją przyjaciółką, no przynajmniej dopóki nie zacząłem uchodzić za dziwaka. Później stała się jedną z tych osób, które otwarcie mnie ośmieszały i poniżały. Że też Matt musiał zapisać mnie akurat do tej szkoły.
Perrie opuściła naszą rodzinną wioskę zaledwie dwa lata temu. I jest jedną z ostatnich osób, które mimo wszystko postanowiłem ostrzec. Poszedłem do niej zanim razem z rodziną wyjechała na stałe z wioski.
Ona i jej o 6 lat młodsza siostra miały stracić życie w Londyńskim metrze w czasie ataku terrorystycznego. Do ataku doszło, a ona siedzi tutaj. Żywa. Co znaczy że mimo wszystko mi zaufała.
Co nie zmienia faktu że będę musiał z nią porozmawiać i prosić by zachowała dla siebie to co działo się w Holmes Chapel.
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Nicka.
-Eeee, stary wypadało by iść na następną lekcje.
Zaśmiałem się.
-Przepraszam, zamyśliłem się. Co teraz mamy? -Spytałem unikając patrzenie w "cholerną złotą ramkę".
Zamyślił się, po czym odpowiedział.
-Biologie z najwredniejszą babą, jaką w życiu spotkałem.
Uśmiechnąłem się i ruszyłem za chłopakiem pod następną klasę.
Podeszliśmy do grupki chłopaków, Nick po kolei zaczął mi wszystkich przedstawiać. Nie obyło się oczywiście bez przesłuchania.
Na większość pytań typu: Jakiemu klubowi kibicujesz? Masz dziewczynę? uprawiasz jakiś sport? odpowiedziałem bez problemu. Większość z nich okazała się przyjaźnie nastawiona, co tylko ułatwiło mi życie. Już tak dawno nie miałem okazji porozmawiać na luzie z moimi rówieśnikami.
-Dlaczego się przeniosłeś? -Spytał czarnowłosy chłopak o imieniu Denis.
Teraz pytanie, uniknąć odwiedzi czy postawić na połowiczną prawdę.
-Chciałem spróbować czegoś nowego i dać siostrze wolną rękę. -Posłałem im lekki uśmiech.
Chcieli pytać dalej, ale przeszkodziło im ciche chrząknięcie. Odwróciłem się i ujrzałem przed sobą znajomą blond czuprynę z różowymi pasemkami. Teraz patrząc jej w oczy nie mam żadnych wątpliwości co do tego że stoi przede mną osoba, która zna prawdę o tym co się działo,w moim rodzinnym mieście.
-Możemy pogadać? -Spytała unikając mojego wzroku. Doszły mnie jęki zdziwienia z strony chłopaków, ale zignorowałem ich.
-Jasne. -Powiedziałem i odszedłem za dziewczyną na bok.
Prawie nic się nie zmieniła, odkąd ostatnio ją widziałem, tylko te pasemka...
-Przepraszam. -powiedziała.
To jedno słowo sprawiło że zrobiło mi się słabo i musiałem oprzeć się o ścianę.
-Za wszystko. Zamiast być przy tobie i cię wspierać, wybrałam fałszywe przyjaciółki. Byłeś moim najlepszym przyjacielem, a ja? Zachowałam się jak zwykła dziwka. Powinnam...
Przytuliłem ją. Nie wiem dlaczego, ale nie chciałem by mówiła dalej.
-Ciesze się że żyjesz. -Powiedziałem tylko.
Poczułem jak dziewczyna mocnej się we mnie wtula.
-Ja też Hazz. Przepraszam że nie wierzyłam, dopiero gdy...
Odsunąłem się od niej na długość ramion.
-Jeśli byś nie wierzyła byłabyś wtedy w tym metrze, prawda?
Przełknęła głośno ślinę i przetarła załzawione oczy.
-Jaka ja byłam głupia. -Powiedziała cicho. -Te wszystkie wyzwiska i...
-Obiecasz mi coś? -Spytałem znów jej przerywając.
Gdy skinęła głową, powiedziałem:
-Chce zacząć tutaj nowe życie, nikt nie może się dowiedzieć co się działo w Holmes Chapel. Nie mów nikomu o tym że widzę "śmierć".
Dziewczyna szybko skinęła głową tak, jakby było to dla niej oczywiste.
Odetchnąłem z ulgą i uśmiechnąłem się do niej szeroko.
-Odzyskałem przyjaciółkę? -Spytałem wywołując na jej twarzy szok.
-Po tym wszystkim co zrobiłam? -Spytała łamiącym głosem.
Przewróciłem oczami.
-Znamy się praktycznie od urodzenia, ty i Set byliście dla mnie jak rodzeństwo. Rodzinie się wybacza prawda?
Po chwili zdezorientowanie zastąpił szczery uśmiech.
I znów znaleźliśmy się w przyjacielskim uścisku.
-Mimo wszystko tęskniliśmy za tobą Hazz. Były dni gdy, z Setem zastanawialiśmy się czy nie spróbować odbudować tej przyjaźni.
Posłałem jej poważne spojrzenie.
-Dobrze że tego nie zrobiliście. Nie wybaczyłbym sobie gdybyście i wy stali się pośmiewiskiem.
Perrie posmutniała.
-W takim razie idziemy dziś na kawę. -Stwierdziła stanowczym tonem. -I nie przyjmuje odmowy. -Dodała widząc że chce się wykręcać.
-No dobrze. -Westchnąłem. -Od razu po lekcjach?
Wyszczerzyła się głupkowato i odeszła w stronę dziewczyn.
Czyli teraz mogę być pewien że na kawie się nie skończy. Znając jej żywiołowość przeciągnie mnie przez cały Londyn.
Kręcąc głową z niedowierzaniem wróciłem do chłopaków.
-No co? -Spytałem, pod wpływem ciszy i zagadkowych spojrzeń piątki nastolatków.
-Pytasz się "co"? Właśnie wyrwałeś najlepszą laskę na roku. I to nie całą godzinę po dołączeniu do klasy. -Powiedział Denis wściekle gestykulując rękami.
Wybuchnąłem głośnym śmiechem.
-Nikogo nie wyrwałem. Perrie jest moją przyjaciółką odkąd zaczęliśmy mówić. Mieliśmy mały konflikt i dopiero teraz wszystko sobie wyjaśniliśmy.
-Ochhhhh... -wzdychnęli w zrozumieniu.
Zadzwonił dzwonek, kończący dziesięciominutową przerwę. Wszyscy jak na zawołanie ustawili się w parach, pod klasą.
-Zupełnie jak w przedszkolu. -Powiedziałem stając na końcu obok Nicka.
-Prędzej wiezieniu. -Prychnął. -Za chwile zrozumiesz. A i lepiej będzie jak zostaniesz na środku, ona sama przydzieli ci miejsce.
Wzruszyłem ramionami. Gdy na Horyzoncie pojawiła się niska kobieta w średnim wieku i o czarnych jak smoła włosach, wszystkie szepty umilkły. Nauczycielka bez słowa wpuściła uczniów do klasy.
Tak jak poradził mi rudy chłopak zostałem na środku, przy tablicy. Kobieta zmierzyła mnie surowym wzrokiem.
-Ty jesteś? -Spytała
-Harry Styles, nowy uczeń. -odpowiedziałem szybko, już sam wyraz twarzy mówił że jest jadną z tych "znienawidzonych" przez uczni nauczycielem.
-W takim razie panie Styles. -Rzekła opanowanym głosem. -Czy mama nie nauczyła cię szacunku?
Skrzywiłem się na wzmiankę o mojej rodzicielce.
-Nauczyła, dlaczego pani pyta?
Uniosła w zdziwieniu brwi do góry, jakby drwiąco.
-Czyli tam skąd pochodzisz, okulary przeciw słoneczne, noszone są w pomieszczeniach i w środku zimy? I według ciebie nie ma w twoim zachowaniu nic karygodnego?
Więc o to jej chodzi, nie mogła tak od razu?
-Jest to zalecenie mojego lekarza. -Powiedziałem i wyciągnąłem z torby kartkę, którą otrzymałem od pani z sekretariatu. Nie mam pojęcia skąd Gemma to wytrzasnęła, ale będę jej musiał za to podziękować.
Kobieta przez dłuższa chwile studiowała kartkę.
-Twoje miejsce będzie obok panny Crosby.
Pokazała trzecią ławkę, siedziała w niej typowa klasowa kujonica. Brązowe włosy związane ma w schludny koński ogon, na nosie okulary w dużych czarnych oprawkach. Jako jedyna siedziała teraz z nosem w książce. W przeciwieństwie do innych dziewczyn, nie ma na sobie drogo wyglądających ciuchów., tylko zwykłe wytarte jeansy i koszula w kratkę.
Uśmiechnąłem się do dziewczyny i zająłem swoje miejsce. Reszta lekcji minęła tak, że nauczycielka co chwile zadawała jakieś pytanie, jeśli wskazany przez nią uczeń nie odpowiedział dostawał jedynkę. I wtedy pytanie automatycznie przechodziło na mnie. Nie chce się chwalić, ale nauka w szkole nigdy nie sprawiała mi problemów, miałem same czwórki i piątki. A dzisiaj zarobiłem trzy jedynki w ciągu zaledwie dwudziestu minut. Teraz już wiem co miał na myśli Nick mówiąc że na tej lekcji jest prawie jak w więzieniu. Nauczyciela budzi wśród uczniów taką grozę że boją się nawet kichnąć. Przynajmniej trzy razy opieprzyła mnie za to że nie uważam, tylko bazgram po zeszycie. To nie moja wina że jestem bardziej skupiony patrząc się na ławkę niż w „wyroki”. Swoją drogą kobieta ta dożyje 96 lat. Wiedziałem że nauczyciele mają końskie zdrowie. No, ale bez przesady...
Reszta lekcji, których było pięć, minęło w spokojniej. Na wszystkich siedziałem z Nickiem lub Perrie, czyli jak możecie się domyślić, wiele to z nich wiedzy nie wyniosłem.
-...Możemy też iść na London eye, albo...
Szczebiotała Perrie gdy szliśmy stronę internatu po skończonych zajęciach. Tak jak wcześniej wspominałem, na kawie to się to na pewno nie skończy.
-Co ty na to by spotkać się za półgodziny? Bo jeśli chcesz mnie wyciągnąć na cały dzień, najpierw muszę zadzwonić do Gemm i zdać jej relacje z dzisiejszego dnia. -Powiedziałem zrezygnowany. -Inaczej by mnie chyba zabiła.
-Jak ja jej dawno nie widziałam. -Powiedziała cicho Perrie.
W wieku dziesięciu lat, Perrie miała w mojej o 6 lat starszej siostrze, coś jak autorytet, była w nią wpatrzona jak w obrazek.
Uśmiechnąłem się do blondynki.
-Chcesz z nią pogadać? -Spytałem od niechcenia.
-Boli cie coś?! -Wydarła się na cały internat -Ona mnie pewnie nienawidzi.
Perrie ma rację. Gemm była wściekła na moich przyjaciół, a już w szczególności na nią i Seta.
-Myślę że jak przeprosisz ją tak jak mnie, wybaczy ci. Przecież ją znasz.
Mimo wszystko Gemma ma charakter podobny do mnie. Ufa i wybacza ludziom. 
-No nie wie...
Pociągnąłem ją w stronę mojego pokoju, jeśli się waha trzeba ją przymusić. Bo inaczej zrezygnowała by w ostatniej chwili.
Nacisnąłem klamkę, ale drzwi były zamknięte, co oznacza że Zayn nie dotarł jeszcze do pokoju.
Wygrzebałem z dana torby mały kluczyk i wpuściłem dziewczynę przodem.
-Nie wierze. -Powiedziała rozglądając się po pieszczeniu. -Jakim cudem w pokoju, który zamieszkujesz TY jest porządek.
Uśmiechnąłem się do niej.
-Kwestia czasu, jestem tu dopiero drugi dzień.
Pokręciła głową z niedowierzaniem i usiadła na podłodze plecami opierając się o moje łóżko.
Chwyciłem Laptopa i usiadłem obok, zdoiłem okulary wiedząc że moje oczy są już normalnego koloru.
W  ciszy czekaliśmy aż urządzenie się włączy. Kliknąłem nieniską ikonkę na pulpicie i spytałem.
-Gotowa?
Przełknęła głośno ślinę i skinęła głową na tak.
Wcisnąłem zieloną słuchawkę przy profilu mojej siostry. Ustawiłem kamerkę tak by była widoczna tylko moja twarz. Na początku wole jakoś wyjaśnić co dzisiaj zaszło.
Po dłuższej chwili Gemma odebrała połączenie.
-No już myślałam że nigdy się nie odezwiesz.
Zmarszczyłem brwi.
-Dosłownie dwadzieścia minut temu skończyłem lekcje...
Dziewczyna machnęła ręką.
-Lepiej opowiadaj jak było.
Spojrzałem nie pewnie na Perrie, a gdy zobaczyłem jak na widok starej przyjaciółki zaszkliły jej się oczy, zwróciłem się do siostry.
-Chcesz najpierw dobrą czy złą wiadomość? -Spytałem krzywiąc usta w uśmiechu.
-O nie, błagam tylko nie to...
-Dawaj dobrą. -Krzyknął ktoś jakby z oddali. Tym kimś jest oczywiście Matt, mąż Gemmy.
-Nie. -Powiedziała stanowczo, marszcząc swój drobny nosek. -Najpierw ta zła.
Odruchowo przeczesałem palcami moje loki.
-Dostałem trzy jedynki. -Powiedziałem jak gdyby nic...
-Dostałeś trzy jedynki... -Powtórzyła jakby nie do końca rozumiejąc sens tych słów. -COO? Jakim cudem? Ale tak pierwszego dnia?
Skrzywiłem się słysząc jaj zdenerwowany głos.
-Nie powinnaś się dener... -Nie dokończyłem pod wpływem wzroku mordercy, który mi posła.
-Dobrze wiem co powinnam, a czego nie. Ale Hazz, nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz dostałeś tróję, a co dopiero jedynkę... No dobra mniejsza z tym, to jaka jest ta dobra wiadomość?
-No więc okazało się że trafiłem do jednej klasy z pewną blondynką...
-No nie wierze... Matt!!! Słyszysz Harreh się zakochał
Prychnąłem pod nosem.
-Może dasz mi skończyć? -Gdy skinęła głowa, kontynuowałem. -No, więc powiem najprościej jak się da. Chodzę do jednej klasy z Perrie Edwards.
Na twarzy mojej siostry pojawił się szok. Nim zdążyła co kolwiek powiedzieć, Perrie odwróciła laptopa w swoją stronę.
-Wiem co o mnie myślisz. Nienawidzę się za to jak zachowałam się w stosunku do Harr'ego. Nie wierzyłam w to co mówi, i zachowywałam się jak zołza. Śmiałam się i obgadywałam. Odwróciłam się plecami gdy mnie potrzebował. -Mówiła szybko i nie dopuszczała mojej siostry do głosu. -Zanim się wyprowadziliśmy, Harry przyszedł do mnie i po wiedział mi dokładnie jak i kiedy umrę. Zareagowałam tak jak zrobił by to każdy. Wyśmiałam go i pojechałam. Trzy dni później znalazłam się w Londyńskim metrze. Byłam wręcz do bólu przekonana że to co mówił to bzdury. Ale jednak, gdy spojrzałam na zegarek i dostrzegłam że mam "umrzeć" za zaledwie dwadzieścia minut, chwyciłam moją siostrę i zaczęłam biec do wyjścia. Nie wiem dlaczego to zrobiłam. Jedyne co pamiętam jeszcze z tego dnia to wybuch. -Na ostatnim słowie jej głos się załamał, a z oczu popłynęły pojedyncze łzy.
Gemma co chwile zamykała i otwierała usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili rezygnowała.
-Tylko spróbuj jeszcze raz tak go zranić, a pożałujesz. -Powiedziała w końcu z przerażającą powagą w swoim głosie. -Uwierz mi nie chcesz mieć odczynienia z kobietą w ciąży, potrafię być wredna...
-Jesteś w ciąży?!-Wrzasnęła Perrie.
-Tak, Harry ci nie wspominał? -Spytała zdziwiona.
Moja towarzyszka pokręciła przecząco głową, a na jej usta wstąpił szeroki uśmiech.
-Który miesiąc? -No tak, kobiety. Oto jak sprawnie przejść z tematu gróźb do "o boże jak ja cię dawno nie widziałam".
-Za niecałe dwa miesiące na świat przyjdzie Lily. -Wykrzywiła usta w uśmiechu.
-Awwwww... a kto jest tym szczęściarzem? -Spytała rozanielona blondynka.
Na sofie obok mojej siostry usiadł mężczyzna. Pocałował Gemm w policzek i szepnął coś na ucho. Matt jest przystojnym i bogatym biznesmenem, a moja siostra jest jego oczkiem w głowie, nie mam wątpliwości co do tego że będą razem szczęśliwi.
-Ja jestem. -Zaśmiał się mąż mojej siostry. -A teraz musimy uciekać, mamy umówioną wizytę u lekarza.
-No ale... -Zaczęły obie dziewczyny z wyrzutem.
-Jeszcze zdążycie się nagadać. Do zobaczenia. -Rzuciłem i zakończyłem połączenie.
Perrie nadal uśmiech nie schodził z ust.
-A nie mówiłem że będzie dobrze?
Dziewczyna skinęła głową.
-Harry będzie wujkiem!-zaśpiewała cicho pod nosem
Zaśmiałem się i wstałem z podłogi by odłożyć laptopa. Odwróciłem się dosłownie na chwilę. I o chwile za długo.
-Co to jest? -Spytała Perrie. Gdy się odwróciłem, trzymała w ręce czarny zeszyt i przyglądała się okładce.
-Perrie odłóż to. -Powiedziałem blednąc, trzymała w ręce wszystkie moje sekrety i rozterki. Całą moją depresje. Powinienem to wyrzucić, ale jakoś nie potrafię się do tego zmusić.
Dziewczyna, kompletnie mnie
 ignorując otworzyła zeszyt na pierwszej stroni.
-Pamiętnik? -Spytała szczerząc się.
Ruszyłem w stronę nastolatki z zamiarem wyrwania jej swojej własności. ona jednak była na to przygotowana i rzuciła się do ucieczki. Mój pokój jest mały ale wystarczający by ta mała blond włosa małpa miała gdzie uciekać.
-Perrie proszę... -Powiedziałem z oczami bezdomnego szczeniaka, zaczęła się jednak zwijać z śmiechu, nadal trzymając w ręce ten pieprzony zeszyt.
Układ sił rozkładał się tak, Ja stałem na swoim łóżku a ona pod drzwiami. Chwyciłem moją poduszkę i zamachnąłem się w stronę blondynki. W tym momencie stało się kilka rzeczy. Perrie dostała drzwiami i runęła na podłogę, nadal śmiejąc się jak głupia, do pomieszczenia wszedł mój współlokator i to właśnie on dostał poduszką w głowę.
-Auu? -Powiedział patrząc na to co się dzieje w teoretycznie jego pokoju.
Korzystając z okazji że dziewczyna leży bezbronna na podłodze, podbiegłem do niej i wyrwałem mój zeszyt.
Gdy w końcu znalazł się w moich dłoniach odetchnąłem z ulgą i zmęczony opadłem obok dziewczyny.
-Dziękuje Zayn, masz idealne wyczucie czasu. -powiedziałem do zdezorientowanego mulata.
Perrie rzuciła mi spojrzenie, którym nie pogardziłby psychopata.
-Wygrałeś pierwszą rundę, ale to jeszcze nie koniec.
Odpowiedziałem szerokim uśmiechem, podszedłem do jednej z moich  szafek, wrzuciłem tam pamiętnik i zamknąłem ją na klucz.
-Idziemy? -Spytała stojąc przy drzwiach.
-Najpierw zrób coś z włosami. -Powiedziałem i skinąłem głową w stronę łazienki. Zmarszczyła brwi i ruszyła w stronę wskazanego przeze mnie pomieszczenia.
-Co tu się stało? -Spytał Zayn rozglądając się po pokoju. Podążyłem za jego wzrokiem, poprzewracane krzesła, książki porozwalane po podłodze podobnie jak poduszki.
-Dużo by mówić. -Powiedziałem i zabrałem się za zbierania rzeczy z podłogi.
Nagły atak nudności, praktycznie zwalił mnie z nóg. Kompletnie o tym zapomniałem, gdy Zayn wkroczył do pomieszczenia, moje przekleństwo znów zaczęło działać.
Podniosłem się szybko i nim Zayn zdążył zareagować na moją naglą utratę sił wsunąłem swoje okulary nos.
-Harry? -Spytał ostrożnie. -Co to...
Nie dokończył gdyż w tym momencie Perrie opuściła łazienkę, z ułożonymi już włosami.
-Idziesz z nami? -Spytałem mojego współlokatora. -Ta tam, chce mnie dzisiaj przeciągnąć po Londynie.
-Nie chce wam przeszkadzać... -Powiedział i usilnie starał się nie patrzeć na dziewczynę czekającą pod drzwiami.
-Jeśli nie masz żadnych planów to idziesz. Będzie weselej. -Powiedziała Perrie z uśmiechem i wyszła z pokoju.
Zayn posłał mi przerażone spojrzenie, a ja tylko wzruszyłem ramionami i pociągnąłem go za za sobą.
To będzie długgiii dzień.



___________________________

Zaczynam noe opowiadanie, które znajdziecie  TU (blogspot) i TU(wattpad)

3 komentarze:

  1. Jak się cieszę że dodałaś :D super rozdział, nie mogę doczekać się kolejnego <3 /sally

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow....ty to napisałaś O.o ? Jesteś...naprawdę dobra ^^!! Pokochałam to opowiadanie ! Czekam na kollllllejny !! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Już uwielbiam tego fica :o Chyba zakochuje się w każdej twojej pracy haha ;) Masz talent i mimo paru błędów, bardzo, ale to bardzo mi się podoba :D Czekam z niecierpliwością na nexta ;*

    P.S. Zapraszam na swoje shoty na Wattpadzie ;)

    OdpowiedzUsuń